piątek, 13 stycznia 2012

Teatr już nie dla eleganta

Nie jest tajemnicą, że kultura masowa doprowadziła do obniżenia wymagań w kwestii wyglądu mężczyzny w okolicznościach, dla których odświętny ubiór jeszcze niedawno stanowił podstawę. Moja ostatnia wizyta w teatrze okrutnie potwierdziła tę prawdę.


Gdybym posiadał urządzenie do teleportacji, to wyjście na spektakl teatralny sprowadziłbym do przeniesienia się z przedpokoju w mieszkaniu wprost na widownię, i to już po zgaszeniu świateł. Dzięki temu zaoszczędziłbym sobie konieczności oglądania przybyłych tam widzów, którzy chyba w zdecydowanej większości trafili tam przez pomyłkę w drodze na rynek warzywny. To rozwiązanie zaoszczędziłoby mi również dyskomfortu, w który wprowadził mnie fakt bycia jedynym mężczyzną w garniturze. Podczas antraktu nie mogłem się skupić na rozmowie z żoną, ponieważ oczy ludzi gapiących się na moją muszkę dosłownie mnie paraliżowały. Chyba wyglądałem jak z Marsa.
Wiem, że to brutalny przekaz, ale niestety prawdziwy.



(Zdjęcie pochodzi z portalu www.zamosconline.pl i prezentuje podobny obraz publiczności jaki zobaczyłem podczas przedstawienia w Teatrze Muzycznym w Łodzi)


Z pewnością socjologowie i antropolodzy kultury znają przyczyny tego zjawiska. Obserwatorzy społeczeństwa widzą jak zmieniają się obyczaje i jaki mają wpływ na przemijanie tego, co kiedyś było ważne. Degradacja tradycji, której istotą jest podkreślanie rangi wyjątkowych okazji eleganckim strojem biegnie równolegle z rozszerzającą się bylejakością dotyczącą niemal każdej płaszczyzny naszego życia. Tylko dlaczego z taką łatwością rezygnujemy nawet z elementarnych spraw. Wizyta w teatrze była i być powinna wyjątkowa, a wygląd powinien to akcentować.


Garniturom wstęp wzbroniony

Trochę przykładów, które prezentują obraz jaki zobaczyłem.
Dwie pary w wieku około 45-50lat. Kobiety stosunkowo eleganckie, ubrane w żakiety. Jedna ma czarne spodnie natomiast druga wąską krótką spódnicę. Ich partnerzy to już zupełnie inna bajka. Obaj w jeansach i akrylowych swetrach i to nawet bez koszuli! Jeden z modnisiów miał gruby złoty łańcuch, którym świecił na około. Bez komentarza.
Młoda dziewczyna z chłopakiem (chyba studenci). Oboje żywcem wyjęci z kolekcji młodzieżowej marki Bershka. Do tego podczas przerw pozostawali na widowni, aby przeglądać internet w swoich telefonach. Ja też lubię luz, ale to jest teatr!
Szukam facetów w garniturach, ale po chwili muszę obniżyć pułap i rozglądam się tylko za panami w marynarkach. Uff, znalazłem kilku. Stanowili może 10% ogółu mężczyzn znajdujących się na terenie teatru. W zdecydowanej większości mieli na sobie casualne spodnie, a pod marynarką w najlepszym przykładzie koszulę z rozpiętym kołnierzem. Jestem załamany.


Zastanawiam się, co czują artyści występujący na scenie mając świadomość, że widz nie traktuje wydarzenia jako czegoś wyjątkowego. Magia teatru, sztuka która dzieje się na żywo wymaga obustronnego zaangażowania. Publiczność musi być dopełnieniem całości zarówno poprzez swój udział i ogólne zachowanie jak i wygląd. Obcowanie ze sztuką dla większości z nas nie jest codziennością i nie można jej traktować zbyt banalnie.
Jaki to ogromny kontrast kiedy po jednej stronie widzimy oszałamiająco piękną scenografię, cudowne stroje artystów oraz podniosłą muzykę, natomiast na widowni siedzą ludzie, których ubiór jest tożsamy z tym, jaki widzę w szkole na zebraniach z rodzicami.


Przykład idzie z góry

Może wyolbrzymiam problem, bo zjawisko o którym piszę jest powszechnie akceptowane. Z pewnością moje podejście do etykiety jest nieco bardziej konserwatywne niż większości społeczeństwa z racji na życiową pasję oraz zawód i nie powinienem mierzyć innych swoją miarą. Pewnie tak jest.
Tak pomyślałem, kiedy zobaczyłem relację z Gali Mistrzów Sportu 2012, ponieważ kreacje panów pojawiających się co chwila na scenie nie dawały dobrego przykładu. Owszem, chyba każdy z nich miał garnitur i krawat, a nawet nieliczni muchę. – szkoda jednak, że poliestrową, a poszetkę mieli nieliczni. Zawiódł mnie nawet Jerzy Dudek, który po czasie mieszkania w Hiszpanii, powinien dać wzór szyku.
Jednak hitem okazał się Krzysztof „Diablo” Włodarczyk, który odwiedził galę chyba wprost po treningu.
Okazało się, że miałem nadzieję na spektakl elegancji i współczesnego szyku, a zobaczyłem ignorancję i miernotę.


I pomyśleć, że po gali w teatrze cała elita udała się na bal…

8 komentarzy:

  1. Witam. Dokładnie to samo zaobserwowałam będąc niedawno w teatrze. To jak ludzie byli ubrani wywołało u mnie wielkie zdziwienie, bo jednak wierzyłam w ludzkość. Dla mnie teatr to dom sztuki i chodzimy ubrani do niego w sposób odpowiedni - czyli garnitur u mężczyzn, a u kobiet czarna spódnica, koszula, marynarka - krótko mówiąc strój elegancki. Jakoś nie pasowali mi ludzie w bluzach dresowych i dżinsach. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...być może ludzie ci bywają w teatrze na codzień, a nie jak Pan, od święta... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli ci co pracują na co dzień w biurze też mogą chodzić do pracy w dresach?

      Usuń
  3. Niestety jest zupełnie tak jak Pan mówi. Ja mam 17 lat ale zawsze byłem wcyhowywany tak, że teatr to miejsce kultury i należy tam się też odpowiednio ubrać. Jak widać nasze zwyczaje są obce wielu ludziom..

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatni akapit jest strzałem w dziesiątkę - nie możemy oczekiwać od ludzi, iż będą "odświętnie" przywdziani na spektakl tudzież niecodzienne wydarzenie, skoro jak Pan dobrze zauważył, przykład idzie z góry.
    Rozumiem, że nadeszły bardzo liberalne czasy, ale konwenanse muszą zostać zachowane!

    OdpowiedzUsuń
  5. A JA WIEM JEDNO, NIE WSZYSTKICH STAĆ NA ODŚWIĘTNY STRÓJ. I TYLE W TYM TEMACIE...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale stać na ciuchy z Zary? biała bawełniana koszula kosztuje mniej niż bluza w sieciówce, a kupiona raz będzie służyła wiele lat i na wiele okazji. Dla kobiet klasyczna mała czarna którą można kupić dosłownie za grosze na wyprzedażach - i znowu klasyka i elegancja.

      Usuń
  6. Ubierać na tego typu wydarzenia należy się schludnie i z wyczuciem, ale utożsamianie braku garnituru z lekceważeniem tychże? Przerost formy. I nieco próżności, jeśli pawie piórko z góry definiuje dla Ciebie drugiego człowieka. Ja do teatru idę cieszyć się sztuką, rodzaj materiału pokrywającego w tym czasie moją skórę jakoś nie ma na to wpływu. Zazwyczaj są to właśnie eleganckie dżinsy, marynarka i coś stylowego pod spód.

    Nie mówię powyżej o kulturze obycia i zachowaniu w miejscach takich jak teatr, bo tutaj standard jest już tylko jeden. I najczęściej w dzisiejszych czasach jest nieprzestrzegany, jak słusznie zauważyłeś.

    OdpowiedzUsuń